Witam :) Mam na imię Dorota,wraz z moim mężem i dwoma synkami tworzymy zgraną rodzinkę. Na początku chciałabym zaznaczyć,ze byłam przeciwnikiem zwierząt w domu- bo jakby było mało pracy przy dwóch urwisach. Cóż...nadszedł dzień,w którym nasi chłopcy poprosili nas o pieska.Zaczęliśmy z mężem myśleć o ich prośbie-bo jakże odmówić dziecku... Rozpoczęliśmy poszukiwania hodowli w pobliżu miejsca zamieszkania.Jest ich kilka.Przeglądaliśmy zdjęcia,narada rodzinna i zdecydowaliśmy się na rasę Shar pei .W głowie myśl goniła drugą- a jak będzie gryzł dzieci, a jak będzie gubił sierść.... było tego trochę,teraz mogę powiedzieć,że moje obawy nie miały podstaw.Mąż skontaktował się z Panią Dorotą.Okazało się,że jest jeszcze jeden szczeniak. Jakie było moje zdziwienie - jaki był słodki (jest do dzisiaj),taka mała kulka,który kładł się przy każdej okazji.W domu przymilał się do nas,jak ja to mówię " pokazywał swoją miłość":) Wystarczy tylko spojrzeć na Panią Dorotę,żeby wiedzieć czego go nauczyła-miłości do ludzi.Piesek nie brudził w domu,z tego powodu byłam przeszczęśliwa.Wystarczyło mu spojrzeć w oczka,żeby zakochać się w nim od pierwszego wejrzenia.Od pierwszego dnia jest traktowany jak członek rodziny.Nawet mój mąż się pomylił i powiedział do niego SYNKU-więcej tłumaczyć nie trzeba ;)Poszliśmy z nim do weterynarza ... I tu zaczęły się schody.Człowiek - weterynarz,nie mając nigdy wcześniej kontaktu z tą rasą zaczął wymieniać co jest nie tak...Co nieco później,już u weterynarza,który zna tą rasę zbadał psa i okazało się,że psu nic nie jest ,że jest zdrowy.Gbybyśmy zaufali temu pierwszemu pseudo-weterynarzowi,nawet nie chcę myśleć jaką krzywdę wyrządzilibyśmy naszemu kochanemu Tobisiowi. Tylko wiedza i zaufanie do Pani Doroty uchroniło nas i Tobiego przed .... nawet nie chcę myśleć przed czym. Tobi rośnie jak na drożdżach,uwielbia spacery i zabawę z dziećmi.Uczy się bardzo szybko i wbrew opowieściom jest łatwy do ułożenia.Jest bardzo posłuszny.Siedzę,piszę i patrzę na naszego pieska,słodko chrapie-a ja się zastanawiam ,czemu wcześniej nie zdecydowałam się na pieska,powiem więcej myślę o jeszcze jednym szarpiku:)Są to bardzo czyste psy,kałuże omija łukiem,na mokrej trawce zrobi co musi i chce iść do domu.Jest bardzo czujny ,przed snem codziennie sprawdza czy wszyscy są w domu :))nie inaczej jest na spacerze,cały czas wszystkich pilnuje,jeśli ktoś z nas zostaje w tyle Tobi się zatrzymuje i czeka.Jeszcze kilka słów o Pani Dorocie,bo nie mogę jej nie podziękować za nowego członka rodziny.Za czas poświęcony na rozmowy .Ale przede wszystkim za serce,za troskę i za przyjaźń.DZIĘKUJEMY i na zawsze w naszych sercach mamy.Jeśli mieszkacie w woj.dolnośląskim zastanawiacie się nad kupnem szarpika a chcielibyście zobaczyć naszego - skontaktujcie się z Panią Dorotą .
Mój komentarz:
jak to dobrze,że własciciele moich szarpiczków czasem biora inicjatywę w swoje ręce i poblogują razem ze mną....
To prawda, Tobisia wg opinii lekarza czekała operacja oka , a nawet może dwóch, bronchoskopia, poszerzanie kanałow nosowych ( włascicieli postraszono,ze pies w każdej chwili może się udusić, bo tak chrapie!!!!) , no i kastracja , bo nie ma jąder...
Mój Boże , aż strach pomyśleć przez co mógł przejść ten maluch...Na szczęście po prostu lekarza widac przerosło otoczenie opieką shar-peika.Maluch rzeczywiście chowa się świetnie, jest "kompletny " jesli chodzi o jego męskie klejnoty, patrzy doskonale na świat i chrumka, jak każdy szarpik.A ja cieszę się z przemiłego kontaktu z jego włascicielami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz